Pamiątkowa tablica na ścianie dawnego Hotelu Polskiego, ulica Długa 29
Napis na tablicy głosi:
Pamięci Żydów polskich podstępnie zwabionych przez gestapo do „Hotelu Polskiego” przy ulicy Długiej 29 wiosną 1943 r. i zamordowanych w niemieckich obozach Zagłady
Gmach hotelu spłonął w powstaniu, ale zachowane mury pozwoliły na odbudowę w 1949 roku. Dziś mieści się tu hotel jednego ze związków zawodowych.
Hotel Polski
Pierwotnie pałac oboźnego polnego koronnego Ignacego Witosławskiego, zbudowany pomiędzy 1771 a 1776 rokiem. W 1803 roku zamieniony na hotel. Cieszący się opinią jednego z najlepszych w Warszawie, z upływem lat tracił na znaczeniu. W swoim przewodniku z 1922 roku Mieczysław Orłowicz zaliczył go do hoteli trzeciorzędnych.
W znajdującym się w gmachu hotelu sklepie Rozmanitha podczas powstania styczniowego 1863 roku mieściła się tajna drukarnia podziemnej prasy i odezw Rządu Narodowego.
Miejsce internowania Żydów
Wiosną 1943 roku, kilka miesięcy po zakończeniu Wielkiej Akcji Likwidacyjnej, w wyniku której zostało wywiezionych do obozu śmierci w Treblince około 300 tys. Żydów zamieszkujących warszawskie getto, Niemcy utworzyli w Hotelu Polskim ośrodek internowania dla Żydów posiadających paszporty państw południowoamerykańskich.
Paszporty Paragwaju, Hondurasu, Kostaryki, Gwatemali, Haiti, Salwadoru, Peru, Boliwii, Ekwadoru, Nikaragui, Panamy, Urugwaju i Wenezueli zostały wystawione w Szwajcarii, dzięki staraniom dwóch organizacji żydowskich współpracujących z polskimi dyplomatami z tak zwanej grupy berneńskiej.
Grupa berneńska, grupa Ładosia
Taką nazwę nadano działającej podczas II wojny światowej w Szwajcarii grupie składającej się z polskich dyplomatów oraz działaczy żydowskich, którzy wspólnie zorganizowali produkcję paszportów państw południowoamerykańskich, wysyłanych następnie do Europy Wschodniej, w celu ratowania znajdujących się tam Żydów.
W skład grupy wchodzili:
Aleksander Ładoś (1891–1963), polski poseł w Bernie w latach 1940–1945
Abraham Silberschein (1881–1951), adwokat, działacz syjonistyczny, przedwojenny poseł na Sejm RP, twórca komitetu ratunkowego RELICO
Konstanty Rokicki (1899–1958), polski konsul w Bernie w latach 1939–1945[8]
Chaim Eiss (1876–1943), urodzony w Ustrzykach Dolnych kupiec, działacz Agudat Israel z Zurychu
Stefan Ryniewicz (1903–1987), radca poselstwa RP w latach 1938–1945, zastępca posła Ładosia
Juliusz Kühl (1913–1985), attaché polskiego poselstwa, ekspert ds. kontaktów z organizacjami żydowskimi.
Posiadacze paszportów zwolnieni byli z przestrzegania niektórych zarządzeń władz okupacyjnych (zakaz opuszczania gett, przymus pracy), dokumenty dawały także szansę na wymianę na jeńców niemieckich internowanych w Palestynie.
Losy paszportów
W maju 1943 roku, wysłane ze Szwajcarii a nieodebrane paszporty (adresaci zginęli w Treblince) trafiły do rąk dwóch żydowskich kolaborantów – Leona (Lejba) Skosowskiego i Adama Żurawina, którzy działając w porozumieniu z gestapo, rozpoczęli sprzedaż paszportów ukrywającym się po stronie aryjskiej Żydom. Trzecią osobą, zaangażowaną w sprawę paszportów był dyrektor JOINTu, Daniel Guzik, dzięki któremu powstała tak zwana lista palestyńska, na której znalazły się osoby, którym bezpłatnie wydawano certyfikaty na wyjazd do Palestyny.
Nabywcy paszportów byli internowani początkowo w Hotelu Royal przy ulicy Chmielnej 31, a następnie w Hotelu Polskim, gdzie mieli czekać na wyjazd do Francji i Niemiec, a tam wymienieni na niemieckich jeńców. Cena paszportu wahała się pomiędzy 30 a 300 złotymi, bądź ich ekwiwalentem w złocie i kosztownościach. Do Hotelu zaczęli się zgłaszać Żydzi z całej Warszawy, przede wszystkim ci, których stać było na zakup paszportu, a byli już zmęczeni ukrywaniem się. Henryk Rudnicki pisał w swoich wspomnieniach: Wyjechali nie ci, którzy wierzyli Niemcom, ale ci, którzy zwątpili w możliwość uratowania się po stronie aryjskiej.
Posiadacze paszportów
Wśród osób, które znalazły się w Hotelu Polskim byli bojowcy Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Wojskowego, którzy po zdławieniu powstania w getcie, nie wytrzymali stanu ukrywania się.
Do Hotelu Polskiego zgłosili się także miedzy innymi działacz syjonistyczny Menachem Kirszenbaum, pisarz Jehoszua Perle, poeta Icchak Kacenelson z synem. Wpływ na decyzję pozostających po stronie aryjskiej Żydów miał fakt, że w czerwcu 1943 roku Niemcy zaostrzyli kary za ukrywanie Żydów – odpowiedzialność mieli ponosić wszyscy mieszkańcy budynku, w którym znaleziono ukrywającą się osobę.
Stosunek Żydów do akcji ujawniania się
O Hotelu Polskim krążyły opowieści zachęcające ukrywających się do ujawnienia: I oto spotykamy naszych znajomych zupełnie wolno chodzących ze znaczkiem – flagą jakiegoś egzotycznego kraju Ameryki Południowej w klapie marynarki. Mieszkają sobie w pokojach Hotelu Polskiego, wychodzą na miasto zupełnie nieskrępowani, gdzie chcą, pisał M. Berland.
Raport Delegatury Rządu z 21 lipca 1943 roku wydawał się potwierdzać prawdziwość informacji o możliwości ocalenia: znalazła się w nim wiadomość, że sprzedaż dokumentów i organizowanie transportów uzgodnione było z kierownikami referatu żydowskiego w gestapo, a jeden z organizatorów udał się do Berlina, gdzie uzyskał akceptację dla akcji i obietnicę podstawienia specjalnego pociągu dla właścicieli paszportów. Wiarygodności przedsięwzięciu dodawała też osoba cieszącego się szacunkiem Daniela Guzika. Do Warszawy zaczęły też docierać listy osób wywiezionych do Vittel z Pawiaka w grudniu 1942 i styczniu 1943 roku, opisujące to miejsce jako przedsionek raju. Nie wszyscy jednak wierzyli w te opowieści. Podejrzenie wzbudzał fakt, że organizacją wyjazdów zajmują się żydowscy kolaboranci.
Uważano, że to kolejna niemiecka próba wyłudzenia pieniędzy od pozostałych przy życiu Żydów. Marian Berland pisał: Mam się oddać dobrowolnie w ręce Niemców i jeszcze im za to dopłacić? Przecież jeszcze nie upadłem na głowę. Gdyby mi dopłacili drugie sto tysięcy, też do nich nie pójdę. Według mnie trzeba się jeszcze głębiej schować.
Podziemie żydowskie i podziemie polskie wobec akcji
Obawy co do Hotelu Polskiego miało żydowskie podziemie. W depeszy z 3 czerwca 1943 roku wysłanej do Bundu w Londynie, działacze Żydowskiego Komitetu Narodowego pisali: Pewna liczba Żydów z obywatelstwem amerykańskim jest wysyłana przez Niemców do obozu Vittel w Alzacji. Proszę sprawdzić oficjalnie, czy obóz znajduje się pod nadzorem Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genewie. Obawiamy się pułapki.
Podziemie polskie nie żywiło podobnych podejrzeń. W raportach AK pojawia się stwierdzenie, ze cała sprawa wygląda na z góry ułożoną a wymiana jest bardzo prawdopodobna. Z raportów Delegatury Rządu wynikało, że w prawdziwość akcji wierzono, choć obawiano się, że wśród internowanych w Hotelu Polskim znajdują się Żydzi – gestapowcy, specjalnie przygotowani do pomniejszania roli Niemców w akcji likwidacyjnej a przerzucających odpowiedzialność za zbrodnie popełniane na Żydach na Polaków. W konkluzji Raportu pisano, że Hotel Polski to afera kolidująca z polskimi interesami państwowymi, mająca na celu nie tylko ratowanie Żydów ale także urobienia opinii antypolskiej.
Dalsze losy internowanych w Hotelu Polskim
Przez Hotel Polski przeszło około 2 500 osób, z czego około 1 900 wyjechało do obozów Vittel i Bergen – Belsen. Zamknięcie Hotelu Polskiego nastąpiło 13 lipca 1943 roku – pozostających tam bez dokumentów 300 osób zabrano na Pawiak i dwa dni później rozstrzelano.
Vittel i Begen – Belsen okazały się dla posiadaczy paszportów jedynie przystankami do obozów śmierci. Większość z nich została w 1943 i 1944 roku wywieziona do obozu Auschwitz – Birkenau i tam zamordowana.
Hotel Polski podczas powstania warszawskiego
Przez Hotel Polski przeszło około 2 500 osób, z czego około 1 900 wyjechało do obozów Vittel i Bergen – Belsen. Zamknięcie Hotelu Polskiego nastąpiło 13 lipca 1943 roku – pozostających tam bez dokumentów 300 osób zabrano na Pawiak i dwa dni później rozstrzelano.
Vittel i Begen – Belsen okazały się dla posiadaczy paszportów jedynie przystankami do obozów śmierci. Większość z nich została w 1943 i 1944 roku wywieziona do obozu Auschwitz – Birkenau i tam zamordowana.
Sprawa Hotelu Polskiego w oczach badaczy
Sprawa Hotelu Polskiego do dziś jest dyskutowana w gronie badaczy. Nie jest jasne, na ile była to prowokacja niemiecka, służąca ujawnieniu się ukrywających się po likwidacji warszawskiego getta Żydów, a na ile nieudana akcja służąca uratowaniu ocalałych. Niemcy, po weryfikacji dokumentów stwierdzali, że wystawione są na inne osoby, niż ich posiadacze. Państwa południowoamerykańskie prawdopodobnie nie poinformowane przez swoich konsulów o wystawieniu paszportów, podważyły ich wiarygodność. Chociaż pod naciskiem USA potwierdzenia zostały wydane, dla posiadaczy paszportów było już za późno. Spośród byłych rezydentów Hotelu Polskiego wojnę przeżyło około 300 osób.
Jeden z głównych organizatorów akcji Skosowski został zlikwidowany przez żołnierzy kontrwywiadu Okręgu Warszawskiego AK 1 listopada 1943 roku, jako agent gestapo.
Po wojnie sprawa Hotelu Polskiego była częścią rozprawy komendanta SD i policji bezpieczeństwa dystryktu warszawskiego Ludwiga Hahna oraz strażnika z Pawiaka SS Rottenfurera Thomasa Wippenbecka. Za udział w tej sprawie żaden z nich nie został pociągnięty do odpowiedzialności.
Zdjęcia i film
Aleksander Ładoś
Aktualna postać Hotelu Polskiego
Piśmiennictwo
Agnieszka Haska: Jestem Żydem, chcę wejść” : Hotel Polski w Warszawie, 1943. Warszawa: Instytut Filozofii i Socjologii PAN, 2006
Światło na aferę „Hotel Polski”. W: Tadeusz Kur: Sprawiedliwość pobłażliwa. Proces kata Warszawy Ludwiga Hahna w Hamburgu. Warszawa: wydawnictwo MON, 1975, s. 399-430